Wielu z Was zapewne tego nie wie, ale już w starożytności zauważono zjawisko, które dziś nazywane jest elektrycznością. Do pocieranych o siebie bursztynów przyciągany był kurz. Z czasem jednak „elektryczność” zniknęła i powróciła dopiero pod koniec XVII wieku za sprawą Williama Gilberta, który odkrył, że istnieje kilka materiałów, które mają podobne właściwości co starożytny bursztyn. I to od niego nazwał zjawisko elektryczności, bo z greki: elektron to bursztyn.
Na stworzonym przez Gilberta fundamencie Stephen Gray dokonał podziału materiałów na przewodzące, czyli przewodniki i nieprzewodzące, czyli izolatory. Dzięki temu odkrył również, że prąd można przesyłać na odległość za pomocą metali lub wilgotnych materiałów. Od tego odkrycia wszystko się zaczęło…
Dzisiaj nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie codzienności, w ogóle funkcjonowania bez elektryczności. Energia elektryczna jest bowiem jednym z najważniejszych atrybutów codziennej pracy. Przez lata była ona obecna w naturze, ale upłynęło wiele czasu zanim ludzie zorientowali się, że są w stanie ją okiełznać, a następnie wykorzystać.
Zaadoptowanie energii elektrycznej jest wynikiem całej palety eksperymentów i poszukiwań, które rozpoczeły się 600 lat p.n.e. kiedy to Tales z Miletu (uznany za pierwszego naukowca) udowodnił istnienie energii elektrycznej w przyrodzie! Stał się on pionierem elektryczności statycznej wskazując na teorię, że tarcie o siebie obiektów o pewnych właściwościach może wywołać elektryzowanie – i tutaj pojawił się wspomniany wcześniej bursztyn, który pocierany ubraniem doprowadza do pojawienia się iskier!
Kiedy nastąpił przełom? W 1600 roku naukowiec William Gilbert był pierwszym, który przyczynił się do wytworzenia iskry elektrycznej poprzez pocieranie bursztynu. To jego uważa się też za twórcę teorii, że Ziemia jest ogromnym magnesem. Za czasów królowej Elżbiety badał zjawiska elektryczne i geomagnetyczne, ale samo słowo „elektryczność” powstało w 1660 roku! To wtedy Otto von Guericke wynalazł elektrostatyczny generator. To właśnie dzięki niemu uznano za fakt istnienie właściwości elektrycznych niektórych materiałów. Dokonano podziału na izolatory i przewodniki.
W 1675 roku kolejny naukowiec Robert Boyle poświęcił się eksperymentom dotyczącym sił elektrycznych przyciągania i odpychania w próżni. Za przełomowy można uznać natomiast dopiero moment, w którym to Benjamin Franklin wykazał elektryczność pioruna puszczając latawiec wykonany z jedwabnych chusteczek w burzliwy dzień, na którym umocował żelazny szpikulec, a do końca linki latawca przymocował metalowy klucz. Gdy już po wyładowaniu przybliżał do niego rękę, między linką a kluczem przeskakiwała elektryczna iskra. Franklin udowodnił w ten sposób, że chmury są pełne energii elektrycznej, a siłą odgromową jest piorun. Od tego momentu badanie elektryczności ewoluowało zdecydowanie szybciej. W 1800 roku Volt zbudował pierwszą komórkę fotowoltaiczną, która była zdolna produkować energię!
Do czego zmierzamy? Otóż, elektryczność była w naturze obecna od zawsze, nie została ani wymyślona, ani stworzona. To my po prostu nauczyliśmy się zasad jej działania i sposobu w jaki można ją wykorzystać.